Aloha – Hawaje

W sobotę dotarliśmy na Hawaje – rajskie wyspy na Pacyfiku. Pierwsze kroki skierowaliśmy oczywiście na plażę Waikiki. Ja oczywiście na słoneczku, Szymon w cieniu. Po drodze mijaliśmy serferów i windserferów. Woda  w oceanie cieplutka – nie to co w San Diego. Żyć nie umierać. Chyba tu zostaję, nie wracam do zimnej Polski.

W drugi dzień pobytu w raju wybraliśmy się najpierw do kościoła (na sam koniec mszy niezwykły występ hawajskiego zespołu) a później do Perl Harbor – na okręt podwodny USS Bowfin i pancernik Missouri oraz USS Ariznona Memorial. Szymon miał niezwykłą uciechę chodząc po pokładzie, zaglądać do torpedowi i móc przymierzyć się do karabinu i działa przeciwlotniczego (tzw. 50). Nie omieszkał zasiąść w fotelu generała McArtura i przymierzyć się w koi dla majtka (niestety ze względu na wzrost nie zmieścił się). Na pamiątkę pozostała mi koszulka „USS Arizona”.

Dodaj komentarz