Bazarek

Nudy, nudy i jeszcze raz nudy. Chyba się starzejemy, bo wypoczynek nas męczy. Jedyna dzisiejsza atrakcja to bazarek. Choć to za dużo powiedziane. Sześć stoliczków z jednej strony hotelu i dwa z drugiej plus pan malarz Matejko i jego galeria. Z nudów idziemy zobaczyć co mają. Każdy zaprasza do siebie, prezentuje co ma najlepszego, a że każdy ma to samo to już inna kwestia. Pani sprzedawczyni zachęca po polsku „Najlepsza cena u mnie” Magnesiki, koraliki, puzderka ręcznie robione to standard. Znajduję takie samo  pareo które kupiłam dwa dni wcześniej. Cena większa. Więc zrobiłam interes życia. Jest i rum bez akcyzy?? Lokalne CBA będzie w żywiole. Ja jednak zwracam uwagę na foto – album. Oczywiście ręcznie robiony. Musi być nasz, zdjęcia z Madagaskaru będą w nim ślicznie się prezentować. Targujemy się ostro. Pani trochę schodzi z ceny, my trochę podwyższamy. Interes dnia ubity. No i luzik.

Wieczorem po kolacji, winku, idziemy do pokoju. Wchodzimy a tu ….. JASZCZURKA !!!!! Mam po spaniu. Zastanawiam się czy iść spać na plaże czy na balkon?. Szymon bierze latarkę i szuka w zakamarkach zwierzaków. Uspokaja, ale to na nic. Podświadomość i tak działa.

 

Dodaj komentarz