Pożegnanie z RPA

Rano wylatujemy z Johannesburga do Victoria Falles w Zimbabwe. Lot jest krótki, trwa zaledwie godzina dwadzieścia minut. Już z okien samolotu dostrzegam wodospad i dym który unosi się z wodospadu. Zimbabwe jest inne niż RPA. Po pierwsze klimat- jest sucho i bardzo ciepło około 30 stopni. To moje klimaty. Krajobraz też jest inny- więcej buszu. Ludzie milsi ale i biedniejsi. Decydujemy się na lot helikopterem nad wodospadem. Z góry widać ogrom rzeki Zambezi i jej rozlewiska. W pewnym momencie woda spada z wysokości 900 metrów w dół. Tworzy się tęcza. Widok jest cudny. Zapiera dech. Robimy z 300 zdjęć i nagrywamy filmik. W pewnym momencie decyduje się nie robić już zdjęć tylko podziwiać piękno krajobrazu z góry. Dostrzegam i zwierzęta – słonie, i bawoły które podchodzą napić sie wody. Lot trwa 15 minut. Z całego lotu jest kręcony film który można nabyć. Ceny mają tu równie oszałamiające co widoki. Za film chcą 50 dolarów. Nie bierzemy.
Wieczór kończymy rejsem stateczkiem po rzece. Widoki zachodzącego słońca na rzecze Zambezi długo będą w mej pamięci. Stateczek płynie leniwie, czas zatrzymuje się w miejscu. Słońce po malutku zachodzi, na brzegu stado słoni je kolację, inny płynie rzeką by do nich dołączyć. Naraz z rzeki wyłaniają się hipopotamy. Ryczą i otwierają paszcze, chcąc wyrazić chęć zabawy. Chwila jest magiczna. Niepowtarzalna. Słońce robi się czerwone i chowa się małymi chmurkami które leniwie płyną na niebie. Nieboskłon czerwienieje, miejscami robi się różowy i żółty. Nie chcę aby ten dzień się zakończył. Jednak słońce mnie nie słucha, i tak chowa się za brzegiem Zambezi. W tle słychać murzyńskie pieśni i bębny. Niesamowity był ten dzień. Pełen uroku, wytchnienia i oczarowania dziką przyrodą i zwierzętami.

Dodaj komentarz